Być w tej części świata i nie pojeździć motorkiem to grzech, dlatego dzisiaj był dzień na 2 kółkach. Jeśli wziąć pod uwagę doświadczenie w prowadzeniu takiego pojazdu kierującego i fakt, że tu jest ruch lewostronny, to jazda mogła wydawać się nawet wymagająca. Nie było jednak tak źle, jest tu właściwie jedna główna droga, skrzyżowań mało, rond brak, ale za to ruch całkiem spory. Objechaliśmy wyspę po drodze robiąc przerwy na kąpiel w morzu. I tak spędziliśmy dzień.
Z innej beczki. Resort, w którym siedzimy jest pełen kotów. I tak się zastanawialiśmy jak koty reagują na plażę? Czy traktują to wielkie zgromadzenie piasku jak niekończącą się kuwetę? Wczoraj wieczorem wszystko się wyjaśniło. Jeden z sierściuchów elegancko najpierw strzelił sika, a kilka metrów dalej kupsztyla. Oczywiście wszystko bardzo ładnie zakopał. Potem przyszedł przypływ i fale zmyły wszystko do morza. Ekologicznie.
Uwaga. Nie kalkuluje się tutaj pić browarów. Kosztuja niemało więc lepiej kupić ichnią "łychę" albo rum, smakują nieźle, a poniewierają taka samo jak ich drogie zachodnie odpowiedniki.